Miniona zima była wyjątkowo sucha. Śnieg padał rzadko i było go niewiele. To spowodowało niskie nawodnienie gruntów, którego teraz doświadczamy. Dodajmy tego brak znaczących opadów na wiosnę i mamy odpowiedz skąd dzisiejsza susza. Poziom rzek i wód gruntowych jest naprawdę niski.
Według analityków BNP Paribas, o czym pisze portal 300Gospodarka, poza elementami naturalnymi na kłopoty rolnictwa nakładają się także pandemia i związane z nią zmiany nawyków konsumenckich, ograniczony popyt i brak rąk do pracy.
Ze względu na zamknięte granice brakuje pracowników sezonowych co mocno uderza i będzie bardzo odczuwalne w rolnictwie przez najbliższe miesiące. Na pogorszenie się sytuacji w rolnictwie wpływ ma także zmiana nawyków konsumenckich. Polacy nie kupują już tak często jak wcześniej owoców i warzyw, ponieważ koncentrują się na artykułach pierwszej potrzeby i tych z długotrwałą datą spożycia.
Według analityków BNP Paribas w najgorszej sytuacji są producenci warzyw i owoców i to oni odczują najbardziej kryzys w rolnictwie. W lepszej sytuacji są uprawy zbóż, chociaż uprawy jare także mocniej ucierpią z powodu suszy.
Susza, brak rąk do pracy, obniżony popyt i ograniczenia prawne związane z pandemią skutkować muszą wzrostem cen żywności. Nie będzie to jednak dynamiczny wzrost i powinien być mniejszy niż w 2019 roku.