Eksperci po kontroli w Janowie Podlaskim nie dopatrzyli się znaczących niedociągnięć oraz krzywdy zwierząt. Minister Ardanowski zapewnia, że stadnina ma się dobrze.
Na kontroli w stadninie zależało Markowi Gawlikowi, nowemu prezesowi placówki w Janowie Podlaskim. Kontrola miała miejsce 19 maja, przeprowadzał ją między innymi prof. Grzegorz Tomczyk z Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach.
„Kondycję zwierząt określamy jako dobrą. Nie stwierdziliśmy znaczących niedociągnięć w zakresie hodowlanym i zootechnicznym. (…) Odnotowaliśmy wysoki odsetek padnięć cieląt czy też słabą jakość mleka. Nie domaga też bioasekuracja. W trybie pilnym należy rozdzielić bydło od koni. Konie to dobro narodowe. Dostęp do nich osób postronnych powinien być ograniczony.” – zaznaczył prof. Grzegorz Tomczyk
W tym samym dniu stadninę odwiedziły posłanki Koalicji Obywatelskiej. Parlamentarzystki. Joanna Kluzik-Rostkowska oraz Dorota Niedziela alarmowały o bardzo dużych zaniedbaniach zwierząt, zatrważający miał być zwłaszcza stan kopyt.
Do sprawy odniósł się minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski: „Politykom PO nie chodzi o troskę, tylko o przypisanie rządowi PiS kolejnej łaty, przedstawienie kłamliwego wizerunku. To są kłamstwa Platformy. Złe intencje przyświecają tym, którzy nakręcają tę spiralę nienawiści” – uważa minister – „Szukamy pomysłu, jak wydzielić hodowlę koni. Na pewno trzeba zwiększyć sprzedaż koni, bo obecnie w stadninie jest zagęszczenie.” – zapewnia Ardanowski.
Szum wobec światowej sławy stadniny w Janowie Podlaskim wywołały straty finansowe z 2018 roku, kiedy stadnina skończyła rok ze stratą 3,2 mln zł. Tegoroczna aukcja Pride of Poland odbędzie się 9 sierpnia, stadnina zamierza wystawić na sprzedaż 22 konie. Podczas ostatniej aukcji sprzedano 14 koni za blisko 6 mln zł.