7 Października generał Żeligowoski informuje swoich oficerów o buncie wobec dowództwa Wojska Polskiego i rozpoczęciu marszu na Wilno. Niektórzy z oficerów, zwłaszcza ci młodsi stopniem, nie rozumieją decyzji, jednak ambicja generała i chęć przyłączenia jego rodzinnego miasta do ojczyzny jest silniejsza i 8 października, na 10 dni przed wytyczeniem linii rozejmowej, zaczyna się coś, co później określimy mianem Buntu Żeligowskiego. Zanim jednak do tego dojdziemy, musimy poznać genezę tej decyzji.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej w lipcu 1920 roku wojska litewskie zaatakowały wycofujących się Polaków, co odcięło drogę odwrotu na Grodno. W zamian za pomoc w walce z II RP bolszewicy przekazali Litwie Świeciany i Wilno, do tego drugiego litewskie wojsko weszło dopiero 26 sierpnia, czyli już po bitwie warszawskiej.
Sytuację Polaków na Wileńszczyźnie dodatkowo skomplikowała konferencja pokojowa w Spa, gdzie premier Władysław Grabski został zmuszony do zatwierdzenia bardzo niekorzystnych postanowień. Chodziło tu między innymi o wycofanie wojsk polskich za linię Curzona, a także oddanie Wilna Litwie. Ręce wojskowych były praktycznie związane, Europa była zmęczona wojną i nie chciała, żeby nowe państwo rozbijało się w centrum kontynentu. Postanowiono więc użyć fortelu.
Prawdopodobnie na polecenie samego Marszałka Piłsudskiego, Generał Lucjan Żeligowski, który wywodził się z Wileńszczyzny, miał zainicjować bunt przeciwko polskiemu dowództwu i na czele swoich wojsk udać się na Litwę. Wybór wojsk też nie był przypadkowy. Generał był dowódcą pierwszej Dywizji Litewsko-Białoruskiej, której żołnierze wywodzili się z Kresów Północno-Wschodnich. Pochodzenie buntowników miało dać swego rodzaju alibi II RP.
Marsz na Wilno zaczął się rankiem 8 października. W momencie rozpoczęcia buntu siły Żeligowskiego znajdowały się około 50 km od celu, w dodatku już wkrótce na spotkanie wyjdą im siły litewskie z 4 pułku piechoty. W Puszczy Rudnickiej skończyło się na niewielkich potyczkach, do poważniejszego starcia doszło dopiero pod Jaszunami, gdzie samochód Generała Żeligowskiego dostał się pod ostrzał, co zmusiło go do kontynuowania podróży wierzchem.
Miasto miało być zdobyte jeszcze wieczorem, jednak się to nie udało. Nie było to jednak zasługą Litwinów, ponieważ ich wojska głównie się wycofywały. Opóźnienie spowodowane było przede wszystkim rozciągnięciem polskich linii, poza tym jeden z podkomendnych Generała, a dokładnie major Kościałowski, natrafił na problem w postaci beznadziejnego stanu dróg.
W przyszłej stolicy Litwy Środkowej znajdowały się dwa litewskie bataliony z 9 pułku piechoty. Litwini zdawali sobie sprawę, że nie są w stanie zatrzymać Żeligowskiego, dlatego zarządzono ewakuację. Litewska administracja zwierzchnictwo nad miastem pozostawiła przedstawicielom Ententy. Było to bardzo dobre posunięcie, rząd litewski chciał, żeby wejście wojsk polskich do miasta wyglądało jak konflikt z Ententą.
Ponadto władze litewskie obawiały się powstania Polaków zamieszkujących Wileńszczyznę, którzy stanowili przytłaczającą większość. Według spisów ludności Litwin na ulicy Wilna stanowił egzotyczną ciekawostkę.
Po wejściu do Wilna Lucjan Żeligowski spotkał się z zagranicznymi wysłannikami oraz urzędnikami i w prostych, żołnierskich słowach poprosił rozmówców o opuszczenie Wileńszczyzny, dając im czas do godziny 6 wieczorem.
12 października Generał Lucjan Żeligowski ogłosił się naczelnym dowódcą wojsk i przejął władzę na terenie Litwy Środkowej, przekazując Tymczasowej Komisji Rządzącej funkcje rządu.
W drugiej połowie października wojska Litwy Środkowej podjęły ofensywę na stolicę Litwy Kowieńskiej, jak nietrudno się domyślić było nią Kowno. Do 18 października Polacy zajęli między innymi Landwarów, Troki czy Wielką Rzeszę, później doszło do litewskiej kontrofensywy siłami 3 dywizji piechoty. Litwinom jednak się nie powiodło.
Żeligowski kontynuował marsz, przyjmując w swoje szeregi wielu ochotników i biorąc do niewoli sztab 1 litewskiej dywizji piechoty. Kownu zostało zaproponowane rozmowy pokojowe, te zostały szybko odrzucone, dlatego w drugiej połowie grudnia przystąpiono do ostatniej fazy marszu na Kowno. Wydłużające się działania wojenne piętrzyły problemy. Zmęczona piechota pozostawała w tyle za kawalerią, z kolei ta miała problemy z ochotnikami, których nie była w stanie uzbroić. Na domiar złego na zaprzestanie walk zaczęła nalegać władza II Rzeczpospolitej, która była naciskana przez państwa Ententy. Zachód nie za bardzo chciał wierzyć, że rząd Polski nie macza palców w litewskich problemach. 29 listopada podpisano protokół zawieszenia broni.
Do stycznia 1921 roku uporządkowano sprawy związane z obywatelstwem, a w grudniu tego samego roku ogłoszono ordynację wyborczą. Sejm Litwy Środkowej zebrał się 1 lutego 1922 roku, a 20 lutego podjął uchwałę o przynależności Ziemi Wileńskiej. Możemy w niej przeczytać, że Ziemia Wileńska stanowi bez warunków i zastrzeżeń nierozerwalną część Rzeczypospolitej Polskiej.
18 kwietnia odbyły się uroczystości, które symbolicznie włączyły Litwę Środkową do Polski. W ten sposób stolica Litwy została przeniesiona do Kowna, stosunki polsko-litewskie stały się, łagodnie mówiąc, nieciekawe, a historia Litwy Środkowej dobiegła końca.