Krótka rozmowa z dziekanem WNS KUL, socjologiem, prof. Arkadiuszem Jabłońskim.
To trzecie święta w pandemii. Czy nie jest tak, że jako społeczeństwo przyzwyczailiśmy się do tej sytuacji i mniej się buntujemy, a może uodparniamy?
Papież Franciszek w Niedzielę Palmową powiedział: W zeszłym roku byliśmy bardziej zaszokowani, w tym roku jesteśmy bardziej wyczerpani. Myślę, że słowa te bardzo dobrze oddają stan ducha poszczególnych ludzi i całych społeczności. Najpierw towarzyszyła nam wiara w szybkie zakończenie pandemii, następnie w jej ustąpienie wynikające z ewentualnej sezonowości zakażeń, teraz jest nadzieja na działanie szczepionek. Coraz częściej jednak pytamy, ile to jeszcze potrwa? Zaczynamy wątpić w skuteczność zastosowanych form walki z pandemią. Jesteśmy nierzadko na granicy wytrzymałości psychicznej, a nawet fizycznej. Coraz trudniej zrozumieć nam sens tego, co się dzieje, a nasze obawy, lęki i słuszne pretensje są często wykorzystywane do promowania braku odpowiedzialności, do osiągania zysku za wszelką cenę oraz do zaspakajania żądzy władzy. Rodzi to apatię, zniechęcenie, ale także agresję. Siła argumentacji zdecydowanie wypierana jest przez argumentację siły. Pozostaje nam wiara w Boga i zdawanie się na zdrowy rozsadek, licząc zarazem na roztropność liderów życia społecznego i sprawność działania instytucji powołanych do budowania ładu społecznego – politycznych, kulturowych i religijnych.
Katolicy mają potrzebę przeżywania Triduum we wspólnocie Kościoła, tymczasem obowiązują ograniczenia, wielu osobom to przeszkadza i na tym tle tez rodzą się spory. Czy możemy mówić o tym, że pandemia sprawiła, że jesteśmy bliżej Kościoła?
W warunkach narastającego strachu o siebie i najbliższych wszyscy szukamy pociechy i ukojenia. Szukamy też prawdziwej nadziei, którą daje wspólne modlitewne rozważanie największej tajemnicy, jaką jest obietnica życia wiecznego. Kluczem do jej otwarcia przed człowiekiem jest liturgia Triduum Paschalnego. Dlatego ograniczanie możliwości bezpośredniego uczestnictwa we wszystkich obrzędach Wielkiego Tygodnia wywołuje odruch sprzeciwu. Coraz mniej przekonują nas mędrkowie perorujący o autentycznym przeżywaniu tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa w formie „zamiast” – za pośrednictwem mediów. Świat „zamiast”, zwłaszcza ruchomy obraz medialny, może zaspakajać nasze proste tęsknoty za lepszym i ciekawszym życiem, ale nie zaspokoi prawdziwych pragnień i poruszeń duszy. To daje świat realny, doświadczenie pustego grobu i wspólne odśpiewanie Alleluja, radość wypełniania tradycyjnych zwyczajów i wierność wiekowym obyczajom.
Czy jako socjolog dostrzega Pan szczególne zmiany w relacjach między ludźmi – pracownikami, studentami? (Mniej się spotykamy, ale za to ożyły grupy w mediach społecznościowych lub innych komunikatorach. Pytanie czy będziemy potrafili z nich wyjść do tego by usiąść przy kawie, tej świątecznej również, i zwyczajnie porozmawiać?)
Studenci, jak wszyscy młodzi ludzie, przyzwyczajeni są do relacji online. Nie odczuwają dużego dyskomfortu wynikającego z takiej formy podtrzymywania kontaktów. Kontakt ten miał jednak przed pandemią często charakter przygotowania lub kontynuowania realnych spotkań. Teraz musi wystarczać i zastępować wszystkie inne formy bycia ze sobą. W czasie studiów internet pełni znaczącą rolę, ale nie może on zastępować bogactwa działań i czynności, które składają się na zdobywanie wiedzy. Samotne patrzenie w ekran komputera we własnym pokoju pogłębia pustkę braku interakcji twarzą w twarz i na dłuższą metę wywołuje poczucie frustracji. Podstawą nauczania uniwersyteckiego jest rozwiązywanie problemów przez śmiałe stawiane tez i krytyczną dyskusję nad nimi. Wymaga to stałego dialogu z nauczycielami akademickimi, ożywionych dysput z kolegami z roku, korzystania z bibliotek i aparatury naukowej. Ważne są także wszystkie nieformalne rodzaje kontaktów pogłębiające więzi konieczne do stworzenia wspólnoty osób poszukujących prawdy. Nie da się zatem zamienić studiów w e-studia, nie tracąc tego, co stanowi kwintesencję kroczenia drogą do zdobywania mądrości.
rozmawiała Monika Stojowska, rzecznik prasowy KUL