Stany Zjednoczone są w stanie zaangażować państwa Bliskiego Wschodu, aby skłonić Europę Zachodnią, w tym głównie Niemcy, do bardziej zdecydowanej polityki wobec Rosji – podkreśla ekspert ds. Bliskiego Wschodu prof. KUL, dr hab. Maciej Münnich. Ewentualne dostawy gazu m.in. z Kataru mogą okazać się kluczowe dla polityki europejskiej w kontekście groźby inwazji Rosji na Ukrainę – dodaje badacz.
W analizie „Bliski Wschód a konflikt ukraińsko-rosyjski”, która dostępna jest na stronie KUL, prof. Münnich przypomina o spotkaniu prezydenta USA Joe Bidena z emirem Kataru szejkiem Tamimem, do którego doszło pod koniec stycznia br. w Białym Domu. Wśród tematów rozmów obu przywódców było zwiększenie dostaw gazu do Europy – Katar jest bowiem obok USA i Australii największym dostawcą LNG (gazu skroplonego) na świecie.
Ekspert KUL przypomina, że zwiększenie podaży gazu z krajów Bliskiego Wschodu zwiększyłoby odporność Europy na rosyjski szantaż gazowy. Moskwa bowiem już zapowiedziała wstrzymanie dostaw gazu do Europy w przypadku ostrzejszych sankcji za ewentualną inwazję na Ukrainę. Stąd też znaczna część państw Zachodniej Europy, na czele z Niemcami, które są zależne od importu rosyjskiego gazu, jest niechętna wprowadzaniu sankcji na Rosję.
„Niestety komentarze mówiące o tym, że „ciepło w europejskich domach zależy od Putina” bynajmniej nie są na wyrost. Aż 43,9 proc. gazu zużywanego w Unii Europejskiej w 2020 pochodziło z Rosji. Według danych z pierwszej połowy 2021 udział ten wzrósł do 46,8 proc. I to ciągle bez Nord Stream 2. Zatem około połowy gazu, którego używamy w UE pochodzi z Rosji” – podał prof. Münnich.
„Rosyjska groźba, że w razie obłożenia jej sankcjami (np. odcięcia od SWIFT) zakręci kurek z gazem jest naprawdę niebezpieczna” – dodał.
Ekspert KUL zaznacza też, że odcięcie dostaw uderzyłoby najmocniej w kraje będące pośrednikami (głównie Niemcy) w sprzedaży rosyjskiego gazu, ponieważ nie tylko zabraknie błękitnego paliwa dla nich samych, ale także wyschnie źródło dochodu, jakim jest reeksport do innych krajów.
„Należy przy tym zaznaczyć, że Niemcy są bardziej niż średnia unijna zależni od dostaw gazu z Rosji (w 2020 było to 53 proc.). Ostatnie dane Eurostatu za pierwsze półrocze 2021 określają tylko ogólnie, że dostawy z Rosji stanowią między 50 a 75 proc. gazu importowanego przez sąsiadów zza Odry, podobnie zresztą jak w przypadku Polski. Różnica polega jednak na tym, że Polska kończy budowę Baltic Pipe, który jeszcze w tym roku uniezależni nas od importu gazu z Rosji, zaś Niemcy czekają na uruchomienie Nord Stream 2, który pogłębi ich gazowy alians z Rosją” – napisał prof. Münnich.
Dodał, że w obecnej sytuacji kryzysu i zagrożenia dostaw „unijni dyplomaci powinni na gwałt szukać ewentualnych innych źródeł importu gazu”. „A jeśli nie unijni, to przynajmniej niemieccy. Jednak zamiast tego słyszymy od niemieckiego rządu, że sfera energetyczna powinna być wyjęta spod ewentualnych sankcji. Problem polega na tym, że na tę sferę sankcje może nałożyć Rosja, a nie Unia Europejska” – napisał ekspert, zwracając przy tym uwagę, że w praktyce oznacza to, że jeśli Europa chce zachować dostawy gazu z Rosji, to nie może nałożyć na nią żadnych dotkliwych sankcji.
W tym kontekście – w ocenie badacza – prezydentowi USA zależy, by nie tylko z Ameryki, ale także z Bliskiego Wschodu przekierować możliwie największą ilość gazu do Europy, co pozwoli na bardziej stanowczą politykę wobec Rosji.
„W Białym Domu rozmawiano zapewne o szybkim zwiększeniu wydobycia w oparciu o już eksploatowane zasoby. Paradoksalnie okazuje się, że zamiast brukselskich lub niemieckich urzędników, rozmowy o dostawach gazu do Europy prowadzone są przez prezydenta USA. Pokazuje to niestety niesamodzielność polityki zagranicznej UE oraz motywowaną merkantylistycznie uległość polityki niemieckiej wobec Rosji” – ocenił ekspert KUL.
Dodał jednak, że w przypadku zaistnienia łańcucha wydarzeń: rosyjska inwazja na Ukrainę – sankcje Zachodu – wstrzymanie dostaw gazu przez Rosję, nawet zwiększone dostawy z USA, Kataru i ewentualnie Iranu nie pokryją całego zapotrzebowania Europy i trzeba będzie się liczyć z ograniczeniami w dostawach gazu i ponownym wzrostem jego cen. „Dlatego najlepiej odstraszać przeciwnika, a nie reagować dopiero wówczas, gdy zaatakuje” – podsumował prof. Münnich.
W swojej analizie prof. KUL omówił także inne ważne tematy rozmów Bidena z Tamimem, w tym relacje USA z Iranem (Katar jest bowiem na Bliskim Wschodzie pośrednikiem między tymi państwami). To szczególnie ważne w kontekście toczących się w Wiedniu rozmów dotyczących powrotu do umowy JCPOA, pozwalającej na kontrolę irańskiego programu atomowe oraz na ewentualne zniesienie sankcji, w tym dotyczących eksportu irańskiej ropy i gazu. Irański gaz mógłby być kluczowy dla zapewnienia dostaw do Europy. Ponadto przywódcy poruszyli również kwestie dotyczące Afganistanu, gdzie – jak przypomina prof. Münnich – Katar nieformalnie reprezentuje USA i jest pośrednikiem w rozmowach z Talibami.
powyższy artykuł jest komentarzem eksperta KUL w sprawie konfliktu Rosja/Ukraina dr hab. Münnicha udostępnionym redakcji przez zastępcę rzecznika prasowego KUL Monikę Stojowską.