W sobotę 7 listopada w Lublinie zapowiadany jest kolejny protest kobiet.
Na wydarzeniu na Facebooku, którego organizatorką jest Anka Kowalska czytamy:
Nie ustępujemy! Był czas na chwilę odpoczynku, a teraz wszystkie siły na Lublin! To jest wojna!
Organizatorki liczą na dużą frekwencję. Na wydarzeniu na FB ,,wezmę udział” zaznaczyło jak do tej pory 639 osób. Protest ma rozpocząć się o godzinie 16:00 na Placu Litewskim.
Przypomnijmy, że protesty trwają od 22 października, gdy Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie stwierdzające niezgodność tzw. przesłanki eugenicznej aborcji z Konstytucją. W wielu miastach odbyły się wielotysięczne manifestacje, które trwały przez kilka dni. W ostatnim czasie widzimy jednak spadek zainteresowania i manifestacje liczące kilkaset lub nawet kilkadziesiąt osób.
W samym Lublinie odbyły się dwa duże protesty: w niedzielę 25 października i w środę 28 października. W tych manifestacjach udział wzięło nawet do kilku tysięcy osób, co jak na warunki Lublina jest liczbą dosyć sporą.
Wobec niszczenia kościołów i aktów wandalizmu (szerzej o tym tutaj), których dopuszczali się niektórzy z protestujących w Lublinie uaktywnili się wierni, którzy zaczęli chronić swoje świątynie. Najbardziej aktywną jest grupa nazywająca się Obrońcami Katedry. Wierni codziennie się organizują i patrolują miasto by jak sami mówią – ,,zapobiec profanacji kościołów”.
Obrońcy Katedry są aktywni w internecie. Założyli swoją stronę na Facebooku, którą polubiło już ponad 700 osób, a także grupę, na której członkowie dogadują się co do patroli. Ponadto Obrońcy Katedry w ostatnich dniach złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa na jednej z manifestacji. ,,Pojawienie się nazistowskich symboli na czarnym proteście, to kolejny przykład na łamanie prawa przez środowiska lewicowe. Oczekujemy adekwatnej reakcji ze strony prokuratury” – oświadczyli. Szerzej pisaliśmy o tym tutaj.
W środę, 4 listopada premier Mateusz Morawiecki apelował, aby zaprzestać ulicznych manifestacji, a protesty przenieść do sieci. Na to się jednak nie zanosi.